1 I: Świętej Bożej Rodzicielki Maryi: Rozważajmy Słowo Boże

 

Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. (Łk 2,19)
Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. (Ga 4, 4-7)

Najświętszą Maryję Pannę należałoby nazwać Dziewicą Rozmyślającą (Virgo Meditans). Dla Niej Pismo święte było „pokarmem” i źródłem modlitwy. Maryja przez trzydzieści lat niejako chłonęła Bożą obecność swojego Syna. Dlatego też Jej oblicze w sposób najdoskonalszy odtworzyło Oblicze Chrystusa. Jak bardzo musiało Chrystusowi zależeć na tym, by stworzyć to Arcydzieło - najdoskonalszy swój obraz - skoro poświęcił Maryi aż trzydzieści lat. Ona stale chłonęła Jego myśli, Jego pragnienia i Jego wolę, stając się przez to coraz bardziej jedno ze swoim Synem. Ty spotykasz się z obecnością Jezusa na kartach Pisma świętego. Powinieneś więc też, tak jak Maryja, chłonąć Jego myśli i pragnienia, aby później nimi żyć. Pismo święte ma być dla ciebie miejscem spotkania z Tym, który do końca cię umiłował i pragnie również w tobie ukształtować Swoje Oblicze, tak jak zrobił to ze swoją umiłowaną Matką (1).
Kościół zawsze czcił Pismo święte, podobnie jak czci Ciało Pana. Nie przestaje ukazywać wiernym Chleba życia branego ze stołu Słowa Bożego i Ciała Chrystusa (2). Pismo święte bowiem to nie „coś”, ale przede wszystkim „Ktoś”. Chrystus, który w sposób najpełniejszy pozostaje z nami w Eucharystii, jest obecny i żyje również, choć w inny sposób, w Piśmie świętym. Na kartach Pisma świętego spotykasz się z Chrystusem żywym i prawdziwym poprzez dar wiary, udzielonej ci przez Niego samego. Dlatego gdy bierzesz do ręki Pismo święte, rób to ze czcią, szacunkiem i głęboką wiarą. To ma być inny gest niż gest sięgania po jakąkolwiek książkę religijną, ponieważ jest to Księga pełna obecności Boga (3).
Jeśli wejdziesz w osobową relację z Chrystusem obecnym w tekście natchnionym, tekst ten będzie cię przenikał, a ty zaczniesz wsłuchiwać się w Słowo Boże, wgłębiać się w myśli i pragnienia Jezusa, zaczniesz Go coraz lepiej poznawać. „Nieznajomość Pisma świętego jest nieznajomością Chrystusa” – ostrzega św. Hieronim. To wsłuchiwanie się w Boże słowo będzie miało wpływ na twoje wybory i decyzje. Będziesz chciał, były one zgodne z Jego nauką i Jego pragnieniami. Wsłuchując się w Boże słowa i chłonąc ich treść, zaczniesz wczuwać się w to, czym żył i czym obecnie żyje Chrystus. Twój żywy kontakt z obecnym w Słowie Bożym Chrystusem sprawi, że będziesz stawał się coraz bardziej jedno z Nim (4). Orygenes, jeden z wielkich starożytnych mistrzów duchowej lektury Biblii, pisał, że „zrozumienie Pism, bardziej niż studiowania, wymaga zażyłości z Chrystusem i modlitwy”.
Jeśli jest prawdą, że liturgia jest uprzywilejowanym miejscem dla głoszenia, słuchania i celebrowania słowa Bożego, jest również prawdą, że to spotkanie powinno być przygotowane w sercach wiernych, a przede wszystkim pogłębione i przyswojone (5). Rozmyślanie nie jest jedynie wysiłkiem intelektualnym ale przede wszystkim modlitewną rozmową z Chrystusem i działaniem łaski. „Słowa, które przeczytałeś, Chrystus wypowiada do ciebie z głębi twojego serca. Powinny więc one stać się częścią twojego „ja”, powinny wniknąć do najgłębszych pokładów twojej osobowości. Słowa te są pełne życia i pełne bezcennych darów dla ciebie, bo z nimi związane są specjalne łaski. Poprzez rozmyślanie, wprowadzające cię w określoną rzeczywistość twojego życia, będziesz uczył się nieustannego dialogu z Bogiem. Gdy dzień po dniu będziesz poznawał nowe treści Bożych prawd, one dzięki udzielanym ci łaskom będą przybliżały cię do Boga i przemieniały (6).  
Sobór Watykański II ukazuje lekturę Biblii jako rozmowę dzieci z Ojcem: „W księgach świętych Ojciec, który jest w niebie, spotyka się miłościwie ze swymi dziećmi i prowadzi z nimi rozmowę” (7). Przez rozmyślanie będziesz stawał się w Chrystusie synem Ojca. Taką postawę wyraził w przepięknej modlitwie bł. Karol de Foucauld: Ojcze, powierzam się Tobie. Uczyń ze mną, co zechcesz. Cokolwiek uczynisz ze mną, dziękuję Ci. Jestem gotów na wszystko. Przyjmuję wszystko. Byleby Twoja Wola spełniała się we mnie i we wszystkich Twoich stworzeniach. Nie pragnę niczego innego, mój Boże. Składam moją duszę w Twoje ręce. Oddaję Ci ją, Boże, z całą miłością mego serca. Bo kocham Cię i to jest potrzebą mojej miłości, żeby się dawać, powierzać się w Twoje ręce bez ograniczeń, z nieskończoną ufnością. Bo Ty jesteś moim Ojcem.

Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10,17).

(1) Ks. Tadeusz Dajczer, Rozważania o wierze, 177n; (2) KKK 103; (3) Rozważania o wierze, 173n; (4) Tamże, 174n; (5) Benedykt XVI, Verbum Domini,72; (6) Zawierzyć się Opatrzności Bożej, s. 35-37; (7) KKK 104.

grupy dzielenia   opracowanie 

2. Niedziela Chrztu Pańskiego: Odpowiedzmy miłością na miłość

 

Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą (Dz 10, 38).
Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» (Mt 3,14).

Liturgia Bożego Narodzenia mówi o przedziwnej wymianie, będącej owocem niepojętej miłości Boga do ludzi: dzięki uniżeniu Syna Bożego uzyskujemy dostęp do życia Bożego (1). Jej kontynuacją jest chrzest Jezusa w Jordanie. Chociaż chrzest św. Jana był przeznaczony dla grzeszników, nasz Pan poddał się mu dobrowolnie. Ten gest Jezusa jest przejawem Jego „ogołocenia”. Odpowiedzią Ojca na posłuszne uniżenie Syna jest dar Ducha, który odnawia całe stworzenie (2). Aby misterium tej wymiany dokonywało się w nas, powinniśmy wejść w Jezusową tajemnicę pokornego uniżenia się i skruchy, zstąpić do wody z Jezusem, aby odrodzić się z wody i Ducha, stać się umiłowanym synem Ojca i wkroczyć w nowe życie (3).
    Etapy życia wewnętrznego przedstawiane są niekiedy jako stopnie prowadzące najpierw w dół, do „wód śmierci”, a następnie w górę. Schodzeniu w dół towarzyszą coraz to nowe i większe upokorzenia. Po przejściu tego etapu następuje w oczach zewnętrznego obserwatora wchodzenie po stopniach do góry, co wiąże się z otrzymaniem specjalnych darów Ducha Świętego. Na tym etapie zaczynamy rzeczywiście dawać świadectwo życia wiarą, a jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że to nie my je dajemy. Po przejściu przez „wody śmierci” człowiek w oczach zewnętrznego obserwatora staje się kimś niezwykłym, staje się człowiekiem wiary i modlitwy. W jego życiu coraz bardziej widoczne są uczynki wiary i czyny heroiczne, których on już nie przypisuje sobie, co więcej w świetle których widzi jeszcze pełniej swoją nędzę. Na etapie «wód śmierci» zaczyna rodzić się w nim miejsce dla Chrystusa. To Jezus, który żyje w tym człowieku – w tym człowieku skłonnym do zła promieniuje swoją świętością. To Jezus fascynuje otoczenie, to On je przemienia, człowiek zaś wie, że jest tylko grzesznikiem i w miarę, jak Bóg coraz bardziej przez niego działa, pogłębia się jego widzenie własnej grzeszności (4).
Dramat Boga, który jest miłością polega na tym, że On nie może rozlewać swojej miłości w pełni, że nie może zalać nią duszy ludzkiej, którą kocha bez miary. Bóg ciągle poszukuje takich otwartych serc, na które mógłby rozlewać bez miary swoją nieskończoną miłość. Bóg chce cię ogarnąć swoją miłością, chce w tobie stwarzać miłość, chce na ciebie zstępować, aby ciebie grzesznego i niegodnego, uczynić arcydziełem swojej miłości. Kochając Chrystusa i otwierając się na Niego, otwierając się na zstępowanie ku tobie tej Boskiej agape, pozwalasz Mu kochać siebie, a przez siebie innych (5). Kiedy Boża miłość wkracza w nasze życie, wszystko się zmienia, budzą się w nas nowe siły, powstają zupełnie nieprzewidziane możliwości. Tylko ona ma moc, by skłonić nas do wyrzeczeń, do zmiany własnych planów, przyzwyczajeń, utartych schematów myślenia, do zakwestionowania siebie (6). Św. Teresa od Dzieciątka Jezus otrzymała natchnienie, by ofiarować siebie jako Ofiarę Miłości, pozwalając, by do jej dziecięcego serca Bóg przelał strumienie Miłości zawartej w Sercu Jego. Konsekwencją tego nowego stanu ofiary było męczeństwo miłości: nieproporcjonalna walka między nieskończoną dobrocią, nieskończonym miłosierdziem Boga, a skończonością tego biednego bytu, który prosił o więcej niż mógł przyjąć. Jej zasadą było: „Aby Miłość móc doskonale zadowolić, trzeba się zniżyć aż do nicości”. „Ta miłosierna Miłość odnawia mnie w każdym momencie, oczyszcza mnie i nie pozwala na żaden ślad grzechu w mym sercu” (7).
Naszą odpowiedzią na miłość Boga jest walka ze wszystkim, co się miłości sprzeciwia. Trzeba uświadomić sobie wielkość daru Bożego, jaki otrzymaliśmy, by zrozumieć, do jakiego stopnia grzech powinien zostać wyeliminowany z życia tego, kto „przyoblekł się w Chrystusa” (8). Łaska chrztu nie uwalnia naszej natury od jej słabości ani jej skłonności do grzechu, którą tradycja nazywa pożądliwością lub „zarzewiem grzechu” (9). Pożądliwość jest nam pozostawiona dla walki, nie może ona szkodzić tym, którzy nie dają jej przyzwolenia i mężnie opierają się jej z pomocą łaski Jezusa Chrystusa. „Każdy otrzyma nagrodę, kto będzie należycie walczył” (10). Walka z pożądliwością jest między innymi ascezą uwalniania się od nieuporządkowanych przywiązań. Bez miłości ludzka wielkość i ludzkie osiągnięcia mogą nie mieć w oczach Boga żadnego znaczenia. Wszystko bowiem, w czym nie ma miłości, choćby były to np. jakieś niezwykłe dokonania, w oczach Boga jest niczym (11). Jezu - pisze św. Faustyna - dajesz mi poznać i rozumieć, na czym polega wielkość duszy: nie na czynach wielkich, ale na wielkiej miłości. Chociaż uczynki są drobne i pospolite same z siebie, to wskutek miłości stają się wielkie i potężne przed Bogiem. Miłość jest tajemnicą, która przekształca wszystko, czego się dotknie, w rzeczy piękne i miłe Bogu (12).

(1) Mszał Rzymski, prefacja 5; (2) KKK 1224; (3) KKK 537; (4) Zawierzyć się Opatrzności Bożej, Warszawa 2000, s.299-300; (5) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, s.196-197.202; (6) Dialog z Bogiem, Warszawa 2003, s. 41-43, 45-47; (7) Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Pisma, t.II, Kraków 1971, s.381-383; (8) KKK 1425; (9) KKK 978, 1426; (10) KKK 1264; (11) Komunia życia z Maryją drogą ku pojednaniu z Bogiem i ludźmi, Warszawa 2002, s.52; (12) Św. Faustyna, Dzienniczek, n.889-890.

 grupy dzielenia      opracowanie

 

3. Bądźmy świadkami Baranka

 

Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. Ja przyszedłem…, aby On się objawił Izraelowi… Daję świadectwo, że On jest Synem Bożym” (J 1, 29-31).

Chrystus jest Barankiem jako Ten, który złożył samego siebie w ofierze za nasze grzechy. Chrystus, dlatego że jest Barankiem-Odkupicielem, staje się Oblubieńcem. Jan Paweł II właśnie w aspekcie odkupieńczym dostrzega najwyższy przejaw miłości Boga do ludzi. „Chrystus wszedł w te dzieje [miłości Boga do człowieka] i pozostaje w nich jako Oblubieniec, który «wydał samego siebie». «Wydać» znaczy «stać się bezinteresownym darem» w sposób najpełniejszy, najbardziej radykalny: «Nikt nie ma większej miłości od tej» (J 15,13). W tym ujęciu, poprzez Kościół, wszyscy ludzie - zarówno kobiety, jak i mężczyźni - są powołani, by być «Oblubienicą» Chrystusa, Odkupiciela świata (1). W Liście do rodzin Jan Paweł II wzywa wszystkie rodziny do odkrycia miłości oblubieńczej Chrystusa i do udziału w niej, tytułując drugą część listu: „Jest z wami Oblubieniec”. Czytamy: „Rodzina sama jest jako «Kościół domowy» oblubienicą Chrystusa. Cały Kościół powszechny… staje się oblubienicą Chrystusa poprzez «Kościół domowy», poprzez tę miłość, którą w nim się przeżywa: miłość małżeńską, rodzicielską, siostrzaną i braterską, miłość, która jest wspólnotą osób i pokoleń, miłość ludzką, która jest nie do pomyślenia bez Oblubieńca, bez tamtej miłości, którą On pierwszy umiłował do końca. Również i małżonkowie, tylko miłując «do końca», mogą być uczestnikami tej miłości, tej «wielkiej tajemnicy». Albo stają się jej uczestnikami, albo też w ogóle nie wiedzą, co to znaczy miłość” (2). Dla Jana Pawła II pominięcie nadprzyrodzonej relacji z Chrystusem wewnątrz komunii małżeńskiej i rodzinnej oznacza usunięcie z niej jej najbardziej istotnego wymiaru (3).
Jaką prawdę o człowieku objawia Chrystus? Przez chrzest jesteśmy w Kościele zjednoczeni z samym Chrystusem jako członki Jego Ciała, tworzymy z Nim jakby jedną mistyczną Osobę (4). Ta relacja z Chrystusem stanowi o nowej jakości więzi między ludźmi. Jest ona podstawą wszelkich innych relacji, w tym małżeńskich i rodzinnych (5). Celem Bożego zamysłu jest zjednoczenie wszystkiego w Chrystusie, a więc także włączenie w Chrystusa wszystkich ludzkich relacji, aby odnowiło się w nich utracone podobieństwo Boże (6). Sakrament małżeństwa, jak wszystkie pozostałe sakramenty, jest podporządkowany osiągnięciu komunii z Bogiem, jest podporządkowany świętości wyrażającej się w oblubieńczej relacji do Boga (7). „Ostatecznym celem życia w małżeństwie jest – podobnie jak w przypadku innych powołań – zakochanie się w Bogu. Wyrazem tego będzie nie tylko ustawiczne pogłębianie modlitewnej relacji ze Stwórcą, ale również poświęcanie swojego czasu Bogu ukrytemu w żonie czy mężu, w dzieciach i w bliźnich. Życie rodzinne powinno umożliwiać realizację powszechnego powołania do świętości. Zasadniczym celem życia rodzinnego – o ile patrzy się na nie w świetle wiary – jest budowanie głębokich więzi międzyosobowych, opartych na wierze, które prowadzą do zjednoczenia z Bogiem. Zawężanie celu życia rodzinnego do budowania zwykłych więzi międzyludzkich to typowo laickie patrzenie na rodzinę. Więzy rodzinne mają służyć coraz głębszemu jednoczeniu się członków rodziny z Bogiem” (8).
„Małżonkowie na mocy sakramentu małżeństwa stanowią «jedno». Nie oznacza to jednak, że winni oni koncentrować uwagę i serce współmałżonka wyłącznie na sobie, ponieważ uniemożliwiałoby mu to zakochanie się w Chrystusie i coraz głębsze jednoczenie się z Nim. Kochający się małżonkowie powinni zrobić wszystko, by współmałżonek zakochał się w Bogu” (9). W ostatniej audiencji generalnej Ojciec Święty Benedykt XVI rozwiewa podstawy do obaw, że głęboka miłość Boga i prawdziwa miłość bliźniego mogą ze sobą konkurować. „Nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka, ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga” (10).
Takiego patrzenia na życie rodzinne uczy nas Matka Boża, która najdoskonalej wypełniła swoje posłannictwo Matki zarówno w ramach więzi naturalnych, jak i nadprzyrodzonych (11).

(1) Jan Paweł II, List do kobiet Mulieris dignitatem, 25; (2) Jan Paweł II, List do rodzin Gratissimam sane, 19; (3) Papież określa to zjawisko mianem nowego manicheizmu. Por. List do rodzin, 23; (4) KKK 795; (5) KKK 1474, 1267; List do rodzin, 18; (6) Język teologii używa w tym miejscu pojęcia rekapitulacji, KKK 772, 518; (7) KKK 773; (8) Chrześcijańskie wychowanie w rodzinie. Część I, Warszawa 2000, s. 5-6; (9) Tamże, s. 17; (10) Audiencja generalna z dnia 12.01.2011 o św. Katarzynie z Genui, żonie, matce i mistyczce; (11) Chrześcijańskie wychowanie w rodzinie, cz. I, s. 19-20.

grupy dzielenia      opracowanie

4. Żyjmy w świetle Słowa Bożego

Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja... I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim (Mt 4, 17-20).

„Proces twojego nawracania się powinien cię doprowadzić do ewangelicznego radykalizmu, radykalizmu wiary, do którego wzywa Bóg słowami Apokalipsy św. Jana: Obyś był albo zimny, albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Ap 3, 15-16)… Przeciwieństwem radykalizmu jest kompromis, kompromis w pragnieniach, w postawie, w modlitwie. Bóg jest maksymalistą, On chce dać ci wszystko, ale ty ciągle niewiele chcesz i prosisz o zbyt mało. Ty ciągle nie szukasz tego, co najważniejsze, co byłoby realizacją celu twojego życia - by Chrystus mógł w tobie w pełni żyć i królować. Czy wiesz, jak bardzo krępujesz Bogu ręce, kiedy prosisz o niewiele i zadowalasz się kompromisem? W naszym życiu wszystko ma być podporządkowane temu jednemu celowi - aby Chrystus w nas wzrastał i aby osiągnął w nas swoją pełnię… Pan Bóg jest szalony, On chce ci dać wszystko, chce ci dać królestwo, a ty, chcąc tak mało, uniemożliwiasz Mu to” (1).
W Orędziu na XXVI Światowy Dzień Młodzieży w Madrycie Ojciec Święty Benedykt XVI opowiada o swoim powołaniu: „Stosunkowo wcześnie zdałem sobie sprawę z powołania kapłańskiego, które Pan mi wyznaczył. Jednak później, po wojnie, gdy podczas studiów w seminarium i w uniwersytecie kierowałem się już ku temu celowi, musiałem odnowić swoje przekonanie. Musiałem zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście jest to ścieżka, którą powinienem obrać? Czy naprawdę taka jest wola Boża wobec mnie? Czy będę w stanie pozostać Mu wiernym, całkowicie oddanym Jemu i Jego służbie? Taka decyzja nie przychodzi łatwo, cierpimy z jej powodu. I nie może być inaczej. Jednak potem nadeszła pewność: tak właśnie ma być! Tak, Jezus mnie woła, i sam da mi siłę. Słuchając Go i podążając za Nim, stanę się naprawdę sobą. Nie ma znaczenia spełnienie się moich pragnień, lecz Jego wola. W ten sposób życie staje się prawdziwe” (2). Rzeczywiście tak jest, bo „Bóg jest źródłem życia. Bez Niego nie możemy prawdziwie żyć... Gdy wchodzimy z Nim w osobistą relację, Chrystus odkrywa naszą prawdziwą tożsamość, i dzięki przyjaźni z Nim, nasze życie dąży w kierunku całkowitego spełnienia” (3).
„Nieszczęściem dla nas jest tylko to, że gdy czujemy, że Bóg czegoś od nas chce, odwracamy się od Niego, albo odpowiadamy: «Nie!». A Bóg nie żąda niemożliwości! Nie odpowiadajcie Mu więc: «Nie!». Próbujcie Go miłować w każdej chwili, a zobaczycie, jak wasze życie się odmieni.
Pewien człowiek postanowił «ciągle myśleć o Bogu», to znaczy ciągle miłować Pana Boga. Wydawało mu się, że się zdrowotnie załamie, że nie będzie mógł pracować i zwolnią go z posady. Jednak pomyślał: «Gdy Bóg tego chce, chcę tego i ja». Dziś jest najlepszym pracownikiem na swoim odcinku, bo «Bóg nosi go na rękach». Nie podjął kilku spraw, o co zainteresowani powinni się na niego obrazić, jednak tak się nie stało, a raczej wszyscy bardziej go polubili i zwracają się do niego o pomoc, gdyż czują, że on z Bogiem współpracuje. Uwierzcie: wysiłek, o który was proszę jest wart waszego trudu, bo ma wam dać to, że zawsze żyć będziecie z Bogiem.
Ewangelią trzeba żyć na co dzień. To nie jest nauka, której słucha się powstawszy uroczyście, a potem się ją uroczyście zapomina, ale jest to orientacja dla nas, na każdą chwilę naszego życia” (4).
We wspomnianym Orędziu na Światowy Dzień Młodzieży papież nie ukrywa, że pójście za Chrystusem wymaga wysiłku: „Drodzy Przyjaciele, budujcie swój dom na skale, jak ten człowiek, który «wkopał się głęboko». Próbujcie każdego dnia podążać za słowem Pana. Słuchajcie Go jak dobrego Przyjaciela, z którym możecie dzielić drogę Waszego życia. U Jego boku odnajdziecie odwagę, by stawić czoła trudnościom i problemom, a nawet by przezwyciężyć rozczarowania i niepowodzenia. Nieustannie proponowane są Wam łatwiejsze wybory, które ostatecznie, jak sami wiecie, okazują się zwodnicze i nie przynoszą wewnętrznego spokoju i radości. Tylko słowo Boga może wskazać nam właściwą drogę i tylko wiara, którą przyjęliśmy, może być światłem na naszej ścieżce” (5).

(1) Ks. T. Dajczer, Rozważania o wierze, Częstochowa 2006, 82n; (2) n.3; (3) Tamże; (4) Ks. A. Woźny, O rozważaniu i stosowaniu Ewangelii, w: Ks. A. Woźny, Komplet X, Poznań 2009, 23n; (5) n.3.

  grupy dzielenia

5. Ubogacajmy się wzajemnie


Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, upodobał sobie w tym, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić (1 Kor 1, 27n).
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5, 3)

Przez sakrament chrztu wchodzisz w świętych obcowanie. Łaska Chrystusa jak olbrzymia rzeka życia przenika wszystkich należących do Jego Mistycznego Ciała. We wszystkich działa ten sam Duch Święty. Każdy z nas otrzymuje Jego łaski nie tylko dla siebie, ale i dla innych; szerzy je słowem, myślą, dziełem miłości. Wzrost w łasce poprzez większą wierność Bogu intensyfikuje nasze swoiste promieniowanie na innych, i to nie tylko poprzez słowo mówione czy pisane, przez dawanie dobrego przykładu, ale również niezależnie od bezpośrednich działań i fizycznej odległości. Modlitwa innych należy także do ciebie - powie Romano Guardini - podobnie jak ich działanie, ich wzrost duchowy, czystość serca. Czy zastanawiałeś się kiedy nad wspólnotą cierpienia, nad tym, że łaski płynące z czyjegoś cierpienia przechodzą na innych? Jeżeli łącząc się z cierpieniami Chrystusa ofiarujesz swe bolesne doświadczenia Bogu za innych, wówczas stają się one dla nich żywą, dobroczynną, odkupieńczą mocą. Ponad wszelkimi przeszkodami i odległościami niesiesz pomoc tam, gdzie nic innego pomóc nie może (...). Każde twoje dobro oddziałuje na innych, twoja wierność jest mocą dla tych, których kochasz, twoja Komunia św. wzmacnia nie tylko ciebie, ale jest pokarmem dla twojego współmałżonka, dzieci, braci, przyjaciół, parafii, Kościoła, świata. Zacznij więc od siebie, od własnego otwarcia się na Chrystusa. Bóg chce, byś się uświęcił i żeby poprzez twoje uświęcenie uświęcało się twoje środowisko, twoi bliscy, Kościół, świat (1).
Środki bogate to te, które są bogate w oczach świata, ale w świetle wiary widziane są inaczej. „To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi - powie św. Paweł - a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi” (1 Kor 1, 25). To co jest ubogie w oczach ludzi, bogate jest w oczach Boga. Najbogatsze są więc środki ubogie, one są najskuteczniejsze, są przejawem prawdziwej mądrości, mądrości ewangelicznej. Stosowanie środków bogatych tylko wtedy będzie skuteczne, gdy będzie osadzone w środkach ubogich - w głębokim życiu wewnętrznym, życiu modlitwy, obumarciu sobie, całkowitym oddaniu się Bogu. Skuteczność środków ubogich wypływa z obecności Chrystusa w duszy, zgodnie z zasadą, że Bóg oddaje się duszy w miarę, jak ona oddaje się Jemu. (...) Czy dostrzegasz ich wartość w swoim życiu? Któż z nas nie przeżywa chwil udręczenia, jakichś szczególnych trudności, chwil duchowej pustyni? Kto z nas nie męczy się czy to z sobą samym, czy z zewnętrznymi uwarunkowaniami życia? Tego wszystkiego nie można zobaczyć, zaklasyfikować, ocenić. To jest tak ukryte, że nie znajdzie się na ten temat żadnych danych statystycznych. Któż bowiem może wiedzieć o tym, że ty kiedyś, w pewnym momencie swojego życia powiedziałeś Bogu: tak, chcę - chcę wszystkiego, czego Ty ode mnie oczekujesz; że kiedyś, gdy było ci bardzo ciężko, może przez łzy powiedziałeś Mu, że kochasz Go i chcesz Go kochać. (...) Bóg nie lekceważy niczego, ani twoich kolan, które może bardzo bolą, kiedy klęczysz, ani bolących nóg, gdy stoisz w kościele. On wie o wszystkich środkach ubogich danych ci do dyspozycji, o których przyjęciu czy odrzuceniu decydujesz ty w zakamarkach swojego serca. Jednocześnie to tam, w twoim sercu, rozstrzygają się losy twoich najbliższych i twoje. Działanie środków ubogich, samych w sobie nieskutecznych w stosunku do celu, jest działaniem na zasadzie wiary, wskazuje na działanie samego Boga (2).
„Matko moja droga! – pisze św. Teresa od Dzieciątka Jezus –  Czyż po otrzymaniu tylu łask nie mogę śpiewać z psalmistą: «Że Pan jest dobry, że na wieki miłosierdzie Jego». Zdaje mi się, że gdyby wszystkie stworzenia otrzymały takie łaski jak ja, nikt nie obawiałby się Dobrego Boga, ale kochano by Go do szaleństwa, i z miłości, a nie z bojaźni, nikt nie chciałby Go zasmucić” (3).
Zanim będziesz nawracał innych, staraj się przede wszystkim nawrócić samego siebie. Ważny jest stopień twojej wiary, twojego przylgnięcia do Chrystusa. „Nie jest ważne, co robisz - powiedział Jan Paweł II - ważne jest kim jesteś”. Im więcej będzie dobra w tobie, im bardziej będziesz wierny łasce, tym twoje oddziaływanie na innych będzie skuteczniejsze. Reformę świata, przemianę innych musimy zaczynać od siebie. To w tobie ma wzrastać życie Chrystusa w takim stopniu, aby przyjęte przez ciebie łaski i dobro powodowało nawrócenie innych (4).

(1) T. Dajczer, Rozważania o wierze, Edycja św. Pawła 1992, s. 148-149,152; zob. R. Guardini, Il senso della Chiesa (cyt. tamże) (2) Tamże, 136.138n; (3) Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy, Kraków 1996, s.188n; (4) T. Dajczer, Rozważania o wierze, 146.

 grupy dzielenia