„Wtedy wrócili do Jeruzalem z góry zwanej Oliwną, która jest blisko Jeruzalem, w odległości drogi szabatowej. Przybywszy tam, weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, i Jakub, i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, [brat] Jakuba. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego. (…) Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął [jeden]. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”. (Dz 1,12-14; 2,1-4)
W klimacie oczekiwania, panującym w wieczerniku po wniebowstąpieniu, jaka była postawa Maryi wobec zstąpienia Ducha Świętego? Sobór bardzo wyraźnie podkreśla Jej modlitewną obecność w dniach poprzedzających zstąpienie Pocieszyciela: Maryja „błagała w modlitwach o dar Ducha”. Ten fakt jest szczególnie znamienny, jako że Duch Święty zstąpił na Nią już w chwili zwiastowania i osłonił Ją swoim „cieniem”, dając początek wcieleniu Słowa.
Doświadczywszy już w szczególny sposób działania tego daru, Maryja bardziej niż ktokolwiek inny potrafiła docenić jego wartość; tajemniczemu działaniu Ducha Świętego zawdzięczała bowiem swoje macierzyństwo, poprzez które Zbawiciel przyszedł na świat. (…)
Trzeba było, aby pierwsze wylanie Ducha Świętego, które przygotowało Ją do Bożego macierzyństwa, zostało odnowione i wzmocnione. U stóp krzyża Maryja została bowiem obdarzona nowym macierzyństwem — macierzyństwem wobec uczniów Jezusa. Ta właśnie misja wymagała nowego daru Ducha. Maryja pragnęła go zatem, aby Jej duchowe macierzyństwo było płodne.
W chwili wcielenia Duch Święty zstąpił na Nią jako na osobę powołaną do godnego udziału w wielkiej tajemnicy; teraz natomiast wszystko dokonuje się ze względu na Kościół, którego Maryja ma być typem, wzorem i Matką.
(Jan Paweł II, Audiencja generalna, 28 V 1997 r.)
Niezwykle dynamiczna jest relacja Maryi do Ducha Świętego. Z chwili na chwilę Ona wzrasta w Nim, a On w Niej. Początek stanowi Jej poczęcie w łonie matki - Anny. Już wówczas jest całkowicie w mocy Ducha. Nie ma w Niej nic, co nie pozostawałoby pod wpływem Ducha… Każdy moment w życiu Maryi jest przekraczaniem progu. Żadna chwila nie jest podobna do drugiej. Oczywiście są wśród nich progi ważniejsze, decydujące. Takim momentem jest zwiastowanie. Kiedy Duch Ją osłania, Ona staje się w nowy sposób „pełna łaski”… Zesłanie Ducha Świętego jest kolejnym decydującym progiem. Również dla Apostołów Zesłanie Ducha Świętego jest decydujące, ale sytuacja Maryi jest wyjątkowa. Dopóki Jezus żył, Apostołowie nie mogli przyjąć Ducha Świętego. Duch jeszcze nie został dany, pisze św. Jan (J 7,39). On mówi o tym właściwie o wiele dobitniej: nie było jeszcze żadnego Ducha. A jednak w Maryi był. Cała Jego moc w Niej była skupiona. W przeciwieństwie do Apostołów, Ona już trwała już w zażyłości z Duchem… Przy zwiastowaniu Duch sprawił, że stała się Matką Syna Bożego, a Pięćdziesiątnica czyni Ją Matką Kościoła i – co więcej – archetypem Kościoła. Św. Łukasz uwypukla znaczenie obecności Maryi pośród Apostołów, podkreślając Jej obecność „razem z niewiastami” (Dz 1,14). Pośród licznych zebranych w górnej części domu, gdzie znajdowali się Apostołowie, Maryja jest z pewnością tą osobą, która modli się i tęskni najbardziej. Pomimo, że jest już napełniona Duchem Świętym, to jednak czuje się tą, która ma największą potrzebę otrzymania od Niego jeszcze więcej. Dla siebie samej czy ze względu na Kościół? Pytanie jest niedorzeczne. Ona jest przecież centrum Kościoła i wszystko, cokolwiek przyjmuje, przyjmuje ze względu na Kościół.
(W. Stinissen OCD, Powiedz im o Maryi, Poznań 2001, s.82-84)