Czy jestem chrześcijaninem od czasu do czasu, czy też zawsze? Kultura tymczasowości, względności wkracza także do przeżywania wiary. Bóg żąda od nas, abyśmy byli Mu wierni każdego dnia, w działaniach codziennych i dodaje, że nawet jeśli czasami nie jesteśmy Mu wierni, to On zawsze jest wierny i będąc miłosierny, nie przestaje trzymać nas za rękę, aby nas podnieść, zachęcić do wznowienia pielgrzymki, żebyśmy powrócili do Niego i powiedzieli Mu o naszej słabości, żeby dał nam swoją siłę. 


Kiedy jesteśmy utrudzeni, zniechęceni, przygnieceni problemami, spoglądamy na Maryję, odczuwamy Jej spojrzenie, które mówi naszemu sercu: „Odwagi synu, Ja ciebie wspieram!”. Matka Boża dobrze nas zna, jest matką, dobrze wie jakie są nasze radości i trudności, nasze nadzieje i rozczarowania. Gdy odczuwamy ciężar naszych słabości, grzechów, spoglądamy na Maryję, mówiącą naszemu sercu: „Wstań, idź do mojego Syna, Jezusa, w Nim znajdziesz przyjęcie, miłosierdzie i nową siłę, by pielgrzymować dalej”.


Dla Bożego Miłosierdzia – wiemy o tym – nie ma rzeczy niemożliwych! Nawet najbardziej skomplikowane węzły rozwiązują się z pomocą Jego łaski. A Maryja, która ze swoim „tak” otworzyła drzwi Bogu, by rozwiązać węzeł dawnego nieposłuszeństwa jest matką, która cierpliwie i czule prowadzi nas do Boga, aby rozwiązał On węzły naszej duszy swym Ojcowskim miłosierdziem. Każdy z nas ma ich kilka i możemy postawić sobie pytanie w głębi naszych serc: jakie węzły są w moim życiu? Ojcze – moje są nie do rozwiązania. Taka postawa jest błędna. Wszystkie węzły serca, wszystkie węzły sumienia mogą być rozwiązane. Czy proszę Maryję, by mi pomogła zaufać w Miłosierdzie Boże, abym się zmienił?  


Kościół jest katolicki, ponieważ jest przestrzenią, domem, w którym jest nam głoszona cała wiara w swej integralności, gdzie zbawienie, które przyniósł nam Chrystus, jest oferowane wszystkim. Kościół pozwala nam spotkać miłosierdzie Boga, które nas przemienia, bo jest w nim obecny Jezus Chrystus, który daje prawdziwe wyznanie wiary, pełnię życia sakramentalnego, autentyczność posługi święceń. W Kościele każdy z nas znajduje to, co jest konieczne, by wierzyć, by żyć jako chrześcijanie, by stać się świętymi, by pielgrzymować w każdym miejscu i w każdym czasie


Jak może być święty Kościół tworzony przez istoty ludzkie, przez grzeszników, grzesznych mężczyzn i kobiety, kapłanów, zakonnice i zakonników, biskupów, kardynałów, Papieża – grzesznika? Wszyscy grzeszni... Jak może być święty taki Kościół? Aby odpowiedzieć na to pytanie, chciałbym pójść za fragmentem z Listu św. Pawła do chrześcijan w Efezie. Apostoł na przykładzie relacji rodzinnych mówi, że „Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić” (5, 25-26). Chrystus umiłował Kościół, dając całego siebie na krzyżu. Co to oznacza? Oznacza to, że Kościół jest święty, ponieważ pochodzi od Boga, który jest święty, wierny Kościołowi i nie porzuca go mocy śmierci i zła (por. Mt 16,18). Jest on święty, ponieważ Jezus Chrystus, Święty Boży (por. Mk 1, 24) jest z nim złączony nierozerwalnie (por. Mt 28, 20). Jest święty, ponieważ jest prowadzony przez Ducha Świętego, który oczyszcza, przekształca, odnawia. Nie jest on święty ze względu na nasze zasługi, ale dlatego, że Bóg czyni go świętym, jest owocem Ducha Świętego i Jego darów. To nie my czynimy Kościół świętym. To Bóg, Duch Święty czyni Kościół świętym w swej miłości. 


Bóg daje nam jedność, ale nam często trudno nią żyć. Trzeba poszukiwać, budować jedność, wychowywać się do jedności, do przezwyciężania nieporozumień i podziałów, poczynając od rodziny, od grup kościelnych w dialogu ekumenicznym. Nasz świat potrzebuje jedności, pojednania, komunii, a Kościół jest domem komunii. Święty Paweł powiedział do chrześcijan w Efezie: „Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój” (4,1-3).  Pokora, łagodność, wielkoduszność, miłość, aby zachować jedność! I pisał dalej: Jedno jest Ciało, Ciało Chrystusa, które otrzymujemy w Eucharystii; jeden Duch, Duch Święty, które ożywia i nieustannie tworzy Kościół na nowo; jedna nadzieja, życie wieczne; jedna wiara, jeden chrzest,  jeden Bóg, Ojciec wszystkich (por. ww. 4-6).
Świat potrzebuje jedności


Kościół jest miłosierną matką, która rozumie, stara się zawsze pomóc, dodać otuchy także w obliczu swoich dzieci, które pobłądziły i błądzą, nigdy nie zamyka bram domu. Nie osądza, lecz daje Boże przebaczenie, daje miłość Boga, która zachęca do podjęcia drogi na nowo, także tym swoim dzieciom, które wpadły do głębokiej otchłani, nie lęka się wejścia w ich noc, aby dać nadzieję.


Zarówno Kościół jak i Maryja Panna są mamami, i to, co można powiedzieć o Kościele, można też powiedzieć o Matce Bożej, a to co można powiedzieć o Matce Bożej można też powiedzieć o Kościele. Oczywiście wiara jest aktem osobowym: „wierzę”, jak osobiście odpowiadam Bogu, który daje się poznać i pragnie nawiązać ze mną przyjaźń. Ale wiarę otrzymuję od innych, w rodzinie, we wspólnocie, która uczy mnie mówić „wierzę”, „wierzymy”. Chrześcijanin nie jest samotną wyspą! Nie stajemy się sami chrześcijanami w jakimś laboratorium, nie stajemy się sami chrześcijanami o własnych siłach, lecz wiara jest darem Boga, który jest nam dany w Kościele i poprzez Kościół. 


 Pielgrzymowanie zawsze pociąga za sobą niewygody, lecz gościnność pomaga je przezwyciężyć, a nawet wręcz przekształca je w okazje do zapoznania się ze sobą i przyjaźni. Rodzą się więzi, które później trwają, zwłaszcza w modlitwie. Także w ten sposób wzrasta Kościół na całym świecie, jako sieć prawdziwych przyjaźni w Jezusie Chrystusie, sieć, która zagarniając, ciebie wyzwala.