Tak więc, ideą jest spotkanie. Ta kultura spotkania, która jest wyzwaniem. Dzisiaj nikt już nie ma wątpliwości, że świat jest w stanie wojny. I oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że w świecie panuje niezgoda. Trzeba zatem zaproponować w jakiś sposób kulturę spotkania. Kulturę integracji, spotkania, budowania mostów. Czy nie tak? Wy właśnie nad tym pracujecie. 

(...) Przypomina mi się afrykańskie przysłowie: «Aby wychować dziecko, potrzebna jest cała wioska». Dla wychowania osoby potrzeba tego wszystkiego. Nie możemy zostawiać dzieci samych, proszę! Do naszego języka weszło już wyrażenie «dzieci ulicy». «Dzieci ulicy» — tak jakby dziecko mogło przebywać samo, wyłączone z całego kontekstu kulturowego, z tego wszystkiego, co jest środowiskiem rodzinnym. Owszem, istnieje rodzina, istnieje szkoła, istnieje kultura, ale dziecko jest samo. Dlaczego? Ponieważ porozumienie wychowawcze zostało zerwane. Trzeba zatem zrekonstruować porozumienie wychowawcze. Kiedyś w IV klasie szkoły podstawowej obraziłem nauczycielkę i ona wezwała moją mamę. Moja mama przyszła, ja zostałem w klasie, a nauczycielka wyszła. Potem wezwano mnie, i moja mama z całym spokojem — obawiałem się najgorszego — zapytała: «Zrobiłeś to, to i to? Powiedziałeś to nauczycielce?». «Tak», odpowiedziałem. «Przeproś ją». I kazała mi ją przeprosić w swojej obecności. Byłem zadowolony. To było łatwe. Drugi akt sprawy odbył się jednak, gdy wróciłem do domu! Dzisiaj, przynajmniej w wielu szkołach mojego kraju, nauczycielka pisze uwagę w zeszycie dziecka, a nazajutrz ojciec lub matka skarżą się na nią. Zostało zniszczone porozumienie wychowawcze. Nie ma już działania wszystkich dla dziecka. To samo dotyczy także społeczeństwa. Czyli trzeba odbudować porozumienie wychowawcze, odbudować tę wioskę, by wychowywać dzieci. Nie możemy ich zostawić samych, nie możemy ich pozostawić na ulicy, bez opieki, zdanych na świat, w którym dominuje kult pieniądza, przemocy i odrzucania. Często się powtarzam co do tego, ale jest oczywiste, że zapanowała kultura odpadów. To, co nie jest przydatne, wyrzuca się. Odrzuca się dzieci, ponieważ się ich nie wychowuje lub się ich nie chce. Wskaźniki urodzin w niektórych krajach rozwiniętych są alarmujące. Odrzuca się osoby w podeszłym wieku — przypomnijcie sobie to, co powiedziałem o dzieciach i osobach starszych odnośnie do przyszłości — ponieważ powstał ten system ukrytej eutanazji. A mianowicie, świadczenia socjalne otrzymujesz na określony czas, potem możesz umrzeć. Odrzuca się dzieci, osoby starsze, a teraz są nowe odpady — całe pokolenie młodych ludzi nie mających pracy w krajach rozwiniętych. Mówi się o 75 mln młodych w krajach rozwiniętych, poniżej 25. roku życia, bez pracy. Odrzuca się całe pokolenie młodzieży. To wszystko zmusza nas do wyjścia, do tego, by nie pozostawiać dzieci samych, przyjmniej to. To jest naszym zadaniem. Dzieci i ludzie w podeszłym wieku są osobami bardziej narażonymi w tej kulturze, w której dominuje wyrzucanie. Ale także młodzież. Dotknęło to także ją, by utrzymać zrównoważony system finansowy, w którym w centrum nie stawia się już osoby ludzkiej, lecz pieniądz.

Dlatego bardzo ważne jest, aby umacniać relacje: więzi społeczne, rodzinne, osobowe. Wszyscy, a zwłaszcza dzieci i młodzież potrzebują odpowiedniego środowiska, habitat naprawdę ludzkiego, w którym istnieją warunki do ich harmonijnego rozwoju i do włączenia ich w większy habitat społeczeństwa. Jakże ważne okazuje się zaangażowanie w tworzenie szerokiej i mocnej «sieci» relacji rzeczywiście ludzkich, dającej wsparcie dzieciom, która pozwala pogodnie i ufnie otwierać się na rzeczywistość, będąca autentycznym miejscem spotkania, w którym to, co prawdziwe, dobre i piękne osiągnęłoby właściwą harmonię. Jeśli dziecko nie ma tego wszystkiego, nie pozostaje mu nic innego jak tylko przestępczość i uzależnienia. Zachęcam was do dalszej pracy na rzecz tworzenia tej ludzkiej wioski, coraz bardziej ludzkiej, która da dzieciom pokojową teraźniejszość i przyszłość nadziei.

W tej chwili widzę w was oblicza wielu dzieci i młodzieży, których noszę w sercu, ponieważ wiem, że są odrzucane, i dla których warto pracować bez ustanku. Dziekuję wam za to, co czynicie w tej sprawie, gdzie także więzi między wami muszą przeważyć, aby nie dochodziło do wewnętrznej walki: «nie, tym ja się zajmę», «to już ja zacząłem», «to należy do mnie». Nie, nie, nie. To znaczy, stworzę więzi jedności, jeśli będę zdolny włączyć się w inicjatywy, w których każdy zrezygnuje z chęci rządzenia, a będzie się starał coraz bardziej służyć. Proszę was, byście modlili się za mnie, ponieważ tego potrzebuję. I niech Bóg was błogosławi!

Papież Franciszek, przemówienie do uczestników światowego spotkania Scholas Occurentes, 4 września 2014 r.

Dzisiaj można zauważyć u wielu pracujących w duszpasterstwie, w tym u osób konsekrowanych, przesadne zatroskanie o osobiste przestrzenie autonomii i odprężenia, które prowadzą do przeżywania własnych zadań jedynie jako dodatku do życia, jakby nie były one częścią ich tożsamości. Jednocześnie życie duchowe myli się z niektórymi wydarzeniami religijnymi przynoszącymi pewną ulgę, ale nie prowadzącymi do spotkania z innymi, do zaangażowania w świecie, do pasji ewangelizowania. I tak, u wielu zaangażowanych w ewangelizację, chociażby się modlili, można spotkać nadmierny indywidualizm, pewien kryzys tożsamości oraz spadek gorliwości. To trzy nieszczęścia, które nawzajem się wspierają.

Czasami media i niektóre środowiska intelektualne przekazują wyraźną nieufność wobec orędzia Kościoła oraz pewne rozczarowanie. W następstwie tego wielu pracujących w duszpasterstwie, chociaż się modli, to jednak pogłębia w sobie pewien rodzaj kompleksu niższości, prowadzący ich do relatywizowania lub ukrywania swojej chrześcijańskiej tożsamości i przekonań. Tworzy się wtedy błędne koło, ponieważ w ten sposób nie są zadowoleni z tego, kim są i z tego, co robią, nie utożsamiają się z misją ewangelizacyjną, a to osłabia zaangażowanie. Kończy się to tym, że tłumią radość z misji w pewnego rodzaju obsesji, by być jak wszyscy inni i mieć to, co mają inni. W ten sposób zadanie ewangelizacji jest prowadzone na siłę i poświęcają mu niewielki wysiłek i ograniczony czas.

Niezależnie od stylu duchowego czy szczególnego sposobu myślenia w osobach pracujących w duszpasterstwie rozwija się relatywizm życiowy, jeszcze bardziej niebezpieczny od relatywizmu doktrynalnego. Jest on związany z najgłębszymi i szczerymi wyborami, określającymi sposób życia. Ten praktyczny relatywizm polega na działaniu, tak jakby Bóg nie istniał, na decydowaniu, tak jakby nie było ubogich, na marzeniach, jakby inni nie istnieli, na pracowaniu tak, jakby nie istnieli ci, którzy jeszcze nie otrzymali orędzia. Warto zauważyć fakt, że nawet osoby pozornie dysponujące solidnymi przekonaniami doktrynalnymi i duchowymi, często popadają w styl życia prowadzący do zapewnienia sobie bezpieczeństwa materialnego, do zdobywania władzy i ludzkiej chwały osiąganych za wszelką cenę, zamiast dawania życie za innych w misji. Nie pozwólmy się okradać z misyjnego entuzjazmu!

Papież Franciszek, adhortacja Evangelii Gaudium, 78-80

Misjonarzem może być tylko ten, kto czuje się dobrze, kiedy dąży do dobra bliźniego, kto pragnie szczęścia innych. To otwarcie serca jest źródłem szczęścia, ponieważ «więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu» (Dz 20, 35). Nie żyjemy lepiej, uciekając od innych, kryjąc się, odmawiając dzielenia się i zamykając się we własnej wygodzie. Jest to nic innego jak powolne samobójstwo.

Papież Franciszek, adhortacja Evangelii Gaudium, 272

Jesteście powołani do następującej misji: by ocalić nadzieję, do której pobudza was to, że jesteście ludźmi otwartymi na życie; posiadaną przez was nadzieję, że przezwyciężycie obecną sytuację, by przygotować na przyszłość klimat społeczny i ludzki bardziej godny niż obecnie; nadzieję życia w świecie bardziej braterskim, bardziej sprawiedliwym i pokojowym, bardziej szczerym, bardziej na miarę człowieka. Życzę wam, abyście byli coraz bardziej świadomi, że jesteście dziećmi tej ziemi, która was zrodziła i która was prosi, byście ją miłowali i wspomagali w odbudowie, w rozwoju duchowym i społecznym, także dzięki niezbędnemu wkładowi waszych idei i waszej pracy. Aby przezwyciężyć wszelkie ślady pesymizmu trzeba odwagi, żeby poświęcić się z radością i oddaniem budowaniu gościnnego społeczeństwa, szanującego wszelkie różnorodności, zorientowanego na cywilizację miłości. (...)

Kościół liczy i chce na was liczyć, będących wielkodusznymi i zdolnymi do najlepszych porywów oraz najszlachetniejszych ofiar. Dlatego wasi duszpasterze, a ja wraz z nimi, prosimy byście się nie izolowali, ale zawsze byli zjednoczeni między sobą, aby cieszyć się pięknem braterstwa i być bardziej skutecznymi w działaniu.

Papież Franciszek, Sarajewo, spotkanie z młodzieżą, 6 czerwca 2015