Nie sądzę, żeby Klara nieustannie uśmiechała się, chociażby w perspektywie Jej najgłębszej i najczulszej relacji z Jezusem Opuszczonym. Piszę o tym, żeby nie zniechęcić do Klary (a tym bardziej do świętości) osób, które nie potrafią nieustannie być promienne, a których charakter, struktura osobowości, doświadczenia życiowe, czy po prostu choroby (jak choćby depresja w swoich straszliwych obliczach) nie pozwalają niekiedy nawet na nikły uśmiech.