Interesujący jest fakt, że wspólnota nie modli się wcale o to, by prześladowania ustały, lecz o odwagę w głoszeniu słowa Bożego.
***
5 Następnego dnia zebrali się ich przełożeni i starsi, i uczeni w Jerozolimie (…). 16 «Co mamy zrobić z tymi ludźmi? - mówili jeden do drugiego - bo dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież temu nie możemy zaprzeczyć. 17 Aby jednak nie rozpowszechniało się to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to imię!». 18 Przywołali ich potem i zakazali im w ogóle przemawiać, i nauczać w imię Jezusa. 19 Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? 20 Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli». 21 Oni zaś ponowili groźby, a nie znajdując żadnej podstawy do wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy wielbili Boga z powodu tego, co się stało. 22 A człowiek, który doznał tego cudownego uzdrowienia, miał ponad czterdzieści lat. 23 Uwolnieni przybyli do swoich i opowiedzieli, co do nich mówili arcykapłani i starsi. 24 Wysłuchawszy tego, podnieśli jednomyślnie głos do Boga i mówili: «Wszechwładny Stwórco nieba i ziemi, i morza, i wszystkiego, co w nich istnieje, 25 Tyś przez Ducha Świętego powiedział ustami sługi Twego Dawida: Dlaczego burzą się narody i ludy knują rzeczy próżne? 26 Powstali królowie ziemi i książęta zeszli się razem przeciw Panu i przeciw Jego Pomazańcowi. 27 Zeszli się bowiem rzeczywiście w tym mieście przeciw świętemu Słudze Twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i pokoleniami Izraela, 28 aby uczynić to, co ręka Twoja i myśl zamierzyły. 29 A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą, 30 gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa». 31 Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże (Dz 4, 5.16-31).
***
Przyjście Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy nie jest wydarzeniem jednorazowym. Jest ono początkiem trwałego procesu. Pierwsze fazy tego procesu są szczegółowo opisane w Dziejach Apostolskich. (…) Przedstawimy je tutaj pokrótce, zaczynając od jednomyślnej modlitwy, zanoszonej przez wspólnotę po powrocie Apostołów z przesłuchania przez Sanhedryn (...) (Dz 4,24). W pięknym tekście zapisanym przez Łukasza, modlący uznają prześladowania za zamysł Boży, wspominając, jak Bóg przemawiał „przez Ducha Świętego” (Dz 4,25) i odnosząc słowa Psalmu 2, mówiące o tym, jak królowie i narody ziemi powstają „przeciw Panu i Jego Pomazańcowi”, do śmierci Jezusa (...) (Dz 4, 27-29). (...)
„Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani” (Dz 4,31). Mamy zatem do czynienia z nowym, wyraźnym objawieniem się mocy Ducha Świętego, tak jak miało to miejsce podczas pierwszej Pięćdziesiątnicy. Wzmianka o miejscu, w którym zgromadziła się wspólnota, potwierdza analogię z Wieczernikiem i oznacza, że Duch Święty obejmuje swym przemieniającym działaniem całą wspólnotę. Następnie „wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym”: nie tylko apostołowie, którzy stanęli przed Sanhedrynem, ale i wszyscy „swoi” (por. Dz 4, 31), którzy tworzyli wokół nich centralną i najbardziej reprezentatywną grupę członków pierwszej wspólnoty. Z nowym entuzjazmem wzbudzonym przez nową „pełnię” Ducha Świętego – jak mówią Dzieje Apostolskie - „głosili słowo Boże z odwagą” (Dz 4, 31). Było to spełnienie modlitwy, którą skierowali do Pana:„Spraw, aby słudzy Twoi głosili słowo Twoje z całą odwagą” (Dz 4, 29).
„Mała” Pięćdziesiątnica wyznacza więc nowy początek misji ewangelizacyjnej po osądzeniu i uwięzieniu apostołów przez Sanhedryn. Moc Ducha Świętego ujawnia się szczególnie w odwadze, na którą już wcześniej zwrócili uwagę członkowie Sanhedrynu: „Widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi niewykształconymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa” (Dz 4,13). Teraz Dzieje Apostolskie podkreślają raz jeszcze, że „zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże”. (...) W ten sposób w pierwszych rozdziałach Dziejów Apostolskich śledzimy wypełnianie się obietnicy danej Apostołom przez Chrystusa w Wieczerniku przed męką: „Będę prosił do Ojca, a innego Pocieszyciela, aby był z wami na zawsze - Ducha Prawdy” (J 14, 16-17).
Jan Paweł II, Audiencja generalna 29.11.1989
W ewangelii Łukasz ukazuje Jezusa zapowiadającego prześladowania skierowane przeciw Jego uczniom (Łk 21,12-19). Zapowiedź ta spełnia się już w życiu pierwszej gminy chrześcijańskiej w Jerozolimie. Prześladowanie samo w sobie jest działaniem destrukcyjnym; w dziele Łukaszowym jednak, zachowując swą negatywną naturę, staje się częścią planu Bożego. Widać to dokładnie na przykładzie skutków prześladowania Piotra i Jana (Dz 4,1-22): prowadzi ono do modlitwy, której owocem jest zstąpienie Ducha Św. i jeszcze potężniejsze (bo umocnione przez parrhsi,a - „odwagę”) głoszenie orędzia zbawczego. W ten sposób prześladowanie, którego celem było rozbicie wspólnoty chrześcijańskiej, staje się czynnikiem jeszcze bardziej ją integrującym. (…) Rzeczownik parrhsi,a zawiera w sobie odcień znaczeniowy „śmiałości” i „otwartości”. (...)
Modlitwa wspólnoty składa się z dwóch próśb (...). Pierwsza (...) odnosi się do Boga Ojca. Uczniowie proszą Go, aby wejrzał „na ich groźby” (w.29a). Wyrażenie to przywołuje groźby skierowane przeciw apostołom Piotrowi i Janowi (Dz 4, 17-18). (...) W ten sposób ponownie pojawia się motyw utożsamienia postaci Jezusa z Jego uczniami. Interesujący jest fakt, że wspólnota nie modli się wcale o to, by prześladowania ustały, lecz o odwagę w głoszeniu słowa Bożego. (...) Wydaje się, że pierwsi chrześcijanie nie zwracają zbytniej uwagi na to, czy osobiście są prześladowani, czy też nie; najistotniejsze jest to, aby Boże słowo rozszerzało się „aż po krańce ziemi”, nawet za cenę znoszenia ucisku.
Druga prośba rozszerzona została w w.30: „gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, by uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego Jezusa”. Wspólnota szuka potwierdzenia głoszonego słowa przez znaki Bożej obecności. Uzdrowienia, znaki i cuda są dowodem, że Bóg towarzyszy swoją mocą tym, którzy głoszą Jego słowo. Podczas gdy wspólnota jest odpowiedzialna za przepowiadanie, Bóg sam troszczy się o potwierdzenie go przez znaki i cuda. Idea ta wyrażona została już wcześniej, kiedy Piotr stwierdził, że sam w sobie nie ma żadnej mocy, która mogłaby uzdrawiać (Dz 3,12-16). (...)
Konkludując, należy stwierdzić, że celem modlitwy wspólnoty wierzących jest otrzymanie odwagi w głoszeniu słowa zbawienia i znaków je potwierdzających. Nie chodzi więc o wyznaczenie jakiegoś nowego kierunku w działalności Kościoła, lecz o skuteczną kontynuację zadania, które uczniowie Jezusa już wypełniali: głoszenie słowa Bożego.
ks. Mariusz Rosik, Teologia 21, Verbum Vitae, Nr 2 (2002), mariuszrosik.pl, 7 maja 2017
Powszechność zbawienia nie oznacza, że otrzymują je tylko ci, którzy w wyraźny sposób wierzą w Chrystusa i weszli do Kościoła. Jeśli zbawienie zostało przeznaczone dla wszystkich, musi ono być dane konkretnie do dyspozycji wszystkich. (…) Dlatego Sobór, stwierdziwszy centralne miejsce tajemnicy paschalnej, oświadcza: „Dotyczy to nie tylko wiernych chrześcijan, ale także wszystkich ludzi dobrej woli, w których sercu działa w sposób niewidzialny łaska. Skoro bowiem za wszystkich umarł Chrystus i skoro ostateczne powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie boskie, to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w tej paschalnej tajemnicy”
„Nie możemy nie mówić” (Dz 4, 20). Co zatem powiedzieć o wspomnianych już zastrzeżeniach w odniesieniu do misji wśród narodów? Z poszanowaniem dla wszelkich przekonań i wszelkiej wrażliwości winniśmy przede wszystkim potwierdzić z prostotą naszą wiarę w Chrystusa, jedynego Zbawiciela człowieka, wiarę, którą otrzymaliśmy jako dar z wysoka bez żadnych naszych zasług. Mówimy z Pawłem: „Nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego” (Rz 1, 16). Chrześcijańscy męczennicy wszystkich czasów — również naszych — oddali i nadal oddają życie, by świadczyć wobec ludzi o tej wierze, przekonani, że każdy człowiek potrzebuje Jezusa Chrystusa, który zwyciężył grzech i śmierć, i pojednał ludzi z Bogiem.
Chrystus ogłosił się Synem Bożym, ściśle zjednoczonym z Ojcem, i jako taki został uznany przez uczniów, potwierdzając swe słowa cudami i zmartwychwstaniem. Kościół ofiarowuje ludziom Ewangelię, dokument proroczy, odpowiadający na wymogi i dążenia ludzkiego serca, który jest zawsze „Dobrą Nowiną”. Kościół nie może zaprzestać głosić, że Jezus przyszedł, by objawić oblicze Boga i wysłużyć, przez krzyż i zmartwychwstanie, zbawienie dla wszystkich ludzi.
Jan Paweł II, Redemptoris Missio, 10-11
A my? Czy nie jest tak, że wciąż wolimy bardziej słuchać ludzi, niż Boga? Czy nie próbujemy za bardzo dopasowywać się do ludzkich poglądów, usiłując nasze doświadczenie wcisnąć w ramy poprawności społecznej i politycznej? Czy nie łatwiej nam odrzucać dowody Bożego działania, byle tylko zachować swój, często budowany latami, wizerunek w pracy czy towarzystwie… Być może dzisiaj wyrzuca brak wiary Tobie i mnie właśnie po to, aby posłać nas z misją głoszenia Dobrej Nowiny, nawet do tych, którzy coraz bardziej otwarcie sprzeciwiają się temu, co Boże. (…) W świecie mnogości głosów i idei, w czasach zalewu informacji, musimy umieć praktycznie postępować w kwestii wyboru autorytetów, osób lub instytucji, które obdarzymy zaufaniem na tyle, że pozwolimy im kształtować naszą doczesność i wieczność, uczynimy z nich naszych życiowych doradców. Musimy umieć zdecydować, kogo i czego będziemy słuchać bardziej, a kogo i czego mniej lub wcale. Z zalecenia, że mamy bardziej słuchać Boga niż ludzi, wynika, że słyszeć będziemy przynajmniej dwa głosy: ludzki - ten głos łatwo usłyszeć, ale również głos Boży, a to wymaga z naszej strony pewnej postawy i działania.
Z homilii, którą miał wygłosić w Katyniu bp polowy gen. dyw. Tadeusz Płoski 10.04.2010
Pytania do refleksji: Czy nie jest tak, że wolę bardziej słuchać ludzi, niż Boga? Czy modlę się o odwagę w głoszeniu Słowa? Jaką wartość ma dla mnie modlitwa wspólnotowa?